Obserwatorzy:

DENKO #19 - STYCZEŃ I LUTY

10:00 Karolina Rogala 0 Comments

W styczniu zdenkowanych produktów miałam niewiele, więc postanowiłam poczekać z denkiem
do lutego, bo widziałam, że kończy mi się kilka kosmetyków - nie spodziewałam się jednak,
że aż tyle...

ZIELONY - spełnił moje oczekiwania//byłam zadowolona/kupię
ŻÓŁTY - po części spełnił moje oczekiwania/zastanowię się zanim kupię ponownie
CZERWONY - nie spełnił moich oczekiwać/nie kupię


Szampon head&shoulders - zużył chłopak, który używa go od lat.

Szampon intensywna świeżość, Ziaja - użyłam go kilka razy, jako szampon z SLS raz w tygodniu 
był idealny - dobrze oczyszczał i odświeżał włosy. Nie kupię jednak ponownie, bo zwyczajnie takich
szamponów na co dzień nie używam, a szampony z SLSami podkradam a to mamie, a to chłopakowi.

Szampon zwiększający objętość Alverde - zapomniałam zwyczajnie napisać jego recenzję...
Na prawdę świetny szampon bez SLSów. Robił co miał robić - mył włosy delikatnie unosząc
je od nasady. Do tego kosztuje niecałe 12zł tutaj



Szampon przeciwłupieżowy do włosów normalnych, Care&go
- moja mama go bardzo lubi
i wraca bardzo często do niego. Ja użyłam raz do oczyszczenia włosów po weselu z lakieru
do włosów i sprawdził się w tej roli idealnie. Nie lubię z tego samego powodu co inne szampony
z SLSami.

Szampon hamuje wypadanie włosów i stymuluje odrastanie włosów, dermena - kupiła go dla siebie moja mama, jednak słabo jej szło zużywanie, więc ja wykończyłam po tym jak Karolina napisała mi, że on powoduje wysyp babyhair, może kiedyś wrócę.
Szampon kasztanowy z mirrą i mlekiem z nasion słonecznika, Trawiaste (recenzja) - na prawdę świetny szampon. Może wrócę do niego kiedy zużyję swoje zapasy i wypróbuję produkty, które
chciałabym przetestować.

Wygładzająca odżywka do włosów, Sylveco - byłam przekonana, że znalazła się na blogu jej recenzja, ale jednak nie... No trudno. Były dni, że ją kochałam, ale były dni kiedy jej nienawidziłam.
Niby nawilżała włosy, ale często były one spuszone i wyglądały dziwnie. Może jeszcze do niej wrócę i dam jej drugą szansę w okresie, gdzie jest mniejsza wilgotność powietrza. 



Żel pod prysznic Vibrant, Palmolive
- żel, który bardzo ładnie pachniał podobno jagodami goi, a ja wyczuwałam po prostu... brzoskwinię. Nie robił mi krzywdy, więc chętnie go zakupię ponownie jeśli zajdzie taka potrzeba.

Kremowo-olejkowy peeling pod prysznic, wanilia i migdał, Balea
- oj nie polubiliśmy się. Po za zapachem nie widzę żadnych jego plusów - ciężko wydobywało się go z opakowania, drobinki były niemalże niewyczuwalne, pozostawiał lekko lepką warstwę na skórze... No nie.

Żel pod prysznic 'Słodkich snów', Organic Theraphy (recenzja)
- żel, który odpowiadał mi pod każdym względem - zapach, konsystencja, skład i działanie. Pompka działała również bez zarzutów
do samego końca. Kupię kiedyś na pewno.

Kremowy płyn do higieny intymnej, Joanna - bardzo fajny produkt, który nie podrażnia.
Ma SLS w składzie, więc do niego nie wrócę. 




Sól regenerująca z dolą morską oraz algami morskimi - chyba wszystkim dobrze znany produkt

dostępny w Biedronce. Tani umilacz kąpieli - wrócę na pewno.

Antyperspirant Maximum Protection, Rexona - nie był najgorszy, jednak miałam wrażenie, że po połowie opakowania skóra była na tyle do niego przyzwyczajona, że przestał chronić przed potem.
Jednak nadal będę wierna antyperspirantom z Ziaja.

Woda toaletowa little black dress, Avon - delikatny, kwiatowy zapach. Mało trwały, nie wrócę do niego.


Krem do cery normalnej i suchej masło kakaowe, Ziaja - ukochany krem mojego R. Już ma kolejne opakowanie i na pewno będzie do niego wracał.

Tonik bezalkoholowy, Melisa Uroda (recenzja) - na prawdę dobry tonik, kupię kiedy wypróbuję inne ciekawe toniki.

Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom, Ziaja (recenzja)  - mój hit od 2014 roku, zużyłam niezliczoną ilość opakowań. Rezygnuję z niej wyłącznie dlatego, że chcę wprowadzić do pielęgnacji twarzy wyłącznie kosmetyki naturalne.

Masło karite, mazidła.com (recenzja)
- niestety pomimo daty ważności do grudnia tego roku kosmetyk zmienił swoje właściwości, ale przede wszystkim zapach - "pachnie" jak tygodniowe skarpetki wykąpane w wywarze z grzybów. Nie chcę tego używać.

Krem z 10% kwasem migdałowym - po za tą próbką miałam jeszcze jakieś 50 takich małych, saszetkowych, więc zdanie na temat produktu mam w miarę wyrobione. Jednego dnia go kochałam,
innego nienawidziłam. Spróbuję na jesień kupić pełnowymiarowy produkt.



Oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-ściągająca, Ziaja
- nie pierwszy raz miałam tę maseczkę. Zużyłam, bo ją lubię i dostałam ją w prezencie. Sama do niej nie wrócę, bo chcę wybierać maseczki z naturalnymi składami.
Maska płatki róży z kwasem hialuronowym, Ziaja - była ukojeniem dla mojej skóry po reakcji alergicznej, dobrze ją złagodziła i nawilżyła. Czerwona, bo tak samie samo stanowisko jak powyżej.

Regenerujące masło do włosów z avocado i masłem shea, Alverde (recenzja) - zdecydowanie mój hit! Mam w planach w tym roku odwiedzić DM, więc na pewno zrobię zapas.

Szampon chroniący kolor i pielęgnujący włosy, Kąpiel Agafii (recenzja) - bardzo fajny szampon
kosztujący grosze, więc warto wypróbować.
Ziołowy peeling co ciała, Kąpiel Agafii ( recenzja) - raczej dla osób lubiących średnie 'ździeranie'.
Ja lubię mocne peelingi, więc nie wrócę do niego. 



Pomadka ochronna do ust, Floslek
- zdecydowanie pomadka godna polecenia. Świetnie nawilżała usta i kosztowała grosze. Na pewno kupię jeszcze.

Lakier do paznokci 303 Passionate Love - idealna czerwień, którą uwielbiałam kiedy jeszcze nie nosiłam hybryd na paznokciach. Czerwony, bo nie kupię z racji noszenia hybrydy.

Maskara wodoodporna Lash Artiste, Ingrid (recenzja) - jeden z moich ulubieńców. Idealnie rozczesywała rzęsy, wydłużała je niesamowicie, nadawała intensywny kolor i była po prostu niesamowita. Zdjęcia macie w recenzji, więc nie muszę chyba nic więcej mówić.


A jak tam Wasze denko w tym miesiącu?

0 komentarze: