WILD ARGAN OIL BODY BUTTER - THE BODY SHOP
Masełek z The Body Shop'u chyba nie muszę nikomu przestawiać. Są popularne
zarówno na blogach, jak i youtube. Wszyscy dookoła polecają, wszyscy chwalą...
Nie ukrywam, że sama wzdychałam chcąc wypróbować jakiekolwiek i przekonać
się na własnej skórze, czy jest nad czym "ochać" i "achać". Czy jestem zadowolona?
zarówno na blogach, jak i youtube. Wszyscy dookoła polecają, wszyscy chwalą...
Nie ukrywam, że sama wzdychałam chcąc wypróbować jakiekolwiek i przekonać
się na własnej skórze, czy jest nad czym "ochać" i "achać". Czy jestem zadowolona?
OPIS PRODUKTU:
Nawilżające masło wzbogacone olejem arganowym z Maroka to luksusowy rytuał
piękna dla Twojego ciała. Zapewnia 24 godzinne nawilżenie, sprawia, że skóra staje
się miękka i gładka. Olej arganowy, dzięki zawartości kwasów tłuszczowych nawilża,
regeneruje i chroni skórę. Głęboko w afrykańskich górach Atlas, na terenie Maroka,
rośnie dzikie drzewo arganowe - to jedyne miejsce, gdzie występuje ono w sposób
naturalny. Tutaj berberyjskie kobiety ręcznie zbierają i pieczołowicie rozłupują orzechy
najwyższej jakości, z których następnie powoli wyciska się ekstrakt - przejrzysty olej,
gotowy do wykorzystania przy produkcji nowej linii Argan Oil Bath i Bodycare
od The Body Shop.
CENA PRODUKTU:
ok. 20zł / 50ml
ok. 60zł / 200ml
MOJA OPINIA:
Masło znajduje się w 50ml, plastikowym słoiczku w kolorze złota. Naklejki nie ścierają
się, nie odklejają. Opakowanie jest bardzo solidne i urocze.
Produkt jest bardzo zbity, jak na prawdziwe masło przystało. Ciepło naszego ciała
sprawia, że bardzo dobrze rozprowadza się na skórze.
Bardzo szybko się wchłania pozostawiając skórę miękką i odżywioną.
Zapach ma bardzo przyjemny, jednak należy do gamy zapachów "cięższych" przez
co nie każdy go polubi. Jest nieco perfumowany i utrzymuje się na ciele dość długo.
Dzięki swojej treściwej konsystencji jest bardzo wydajne.
Najbardziej ciekawa jednak byłam tego, czy poradzi sobie i nawilży moją suchą skórę
na łydkach. Muszę przyznać, że po pierwszym użyciu byłam nieco zawiedziona...
Jednak przy kolejnych aplikacjach coraz bardziej się do niego przekonywałam,
ponieważ skóra stawała się miękka, nawilżona i promienniejsza.
Niestety zapach mnie nieco zaczął męczyć i tylko czekałam na moment kiedy się
w końcu skończy.
Podsumowując: Co prawda cena jest za wysoka, jednak mam ochotę przetestować
jeszcze jakieś z maseł TBS - najlepiej jakieś owocowe. Do tej wersji na pewno nie wrócę.
Może macie jakieś ulubione masełko z TBS, które polecacie?
mam to masło, fakt zapach jest specyficzny i odrobinę męczący, ale samo działanie zadowalające :)
OdpowiedzUsuńmialam 3 masełka z TBC. Najbardziej odpowiadał mi zapach Smoky Poppy i wykończyłam je momentalnie :) To ma zbyt ciężki zapach, ale dodałam do niego czystego masła shea i udało mi się to trochę rozcieńczyć. Ale i tak używam tylko jako masło do rąk :)
OdpowiedzUsuńMam o tym zapachu balsam do ust i jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńMyślę że cena może trochę odstraszać gdyż z marki bielenda dostaniemy tańsze o takim samym składzie i konsystencji. Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie miałam z TBS.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale w mojej okolicy nie ma tego sklepu.
melania-blog.blogspot.com
Smakowicie wygląda :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym go przetestowała :)
OdpowiedzUsuńNie polubiłam się z nim za bardzo, głównie ze względu na zapach właśnie :>
OdpowiedzUsuńMasełba TBS napewno są fajne ale ich ceny raczej wygórowane.
OdpowiedzUsuńUwielbiam TBS,a najbardziej malinowe masełko <3
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że te masła są takie drogie.
OdpowiedzUsuńSpróbuję,bo z tego co piszesz efekty są.A co do zapachu,nie pozostaje mi nic innego jak samej się przekonać.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żadnego z masełek TBS niestety nie miałam :( kuszą mnie bardzo, ale ich ceny są niezbyt zachęcające. Wąchałam wiele z tych kosmetyków i muszę jednak przyznać, że mało z nich mogę ocenić pozytywnie.
OdpowiedzUsuń