Obserwatorzy:

XXXL LONGLASTING LIPGLOSS - ESSENCE

18:28 Anonimowy 15 Comments

Chyba kilka z Was czekało na tę recenzję odkąd poinformowałam Was o tym,
że będę miała w swoich zbiorach całą serię błyszczyków z serii XXXL Longlasting
od Essence. Tak więc po głębszych testach jestem gotowa Wam coś więcej
o nich napisać.
Podzielę wpis trochę, z racji, że mam tu właściwie dwa rodzaje - matowe
i z efektem lustrzanego blasku. Zacznijmy może od matów.


OPIS PRODUKTU:

Mat - musowo! jeśli uwielbiasz ten trend w makijażu ust - aksamitne i trwałe
błyszczyki są stworzone dla ciebie! lekka, zbliżona do musu formuła wytrzyma
na ustach przez wiele  godzin równocześnie ich nie wysuszając. bardzo łatwe
do nałożenia dzięki płaskiemu aplikatorowi.

SKŁAD PRODUKTU:

Do zobaczenia TUTAJ.

CENA PRODUKTU:
do 10zł


MOJA OPINIA:
Błyszczyki znajdują się w porządnym, plastikowym opakowaniu o pojemności 4,5ml
z płaskim, miękkim aplikatorem. Aplikator jest bardzo elastyczny i pracuje się z nim
bardzo dobrze i nie mamy problemów z rozprowadzeniem produktu na ustach.
Błyszczyki te mają kremową, lekką konsystencję. Pomimo matowego wykończenia
nie podkreśla nam skórek.
Zapach błyszczyków jest słodki, mi się kojarzy nawet z zapachem produktów
czekoladopodobnych. Smak błyszczyka również jest słodki.
Nie utrzymują się one na ustach długo, schodzą równomiernie z całej powierzchni
ust nie pozostawiając żadnych plam.
Są dostępne trzy wersje kolorystyczne - 05 VELVET ROSE, 06 SOFT NUDE,
07 SILKY RED.

Zacznę od mojego ulubieńca - Velvet Rose. Jest to nudziak z tonami brudnego
różu. Bardzo naturalnie wygląda na ustach, nie zbiera się w załamaniach.
Soft Nude - nudziak w zdecydowanie chłodniejszej od poprzednika tonacji
z wyraźnym schyłkiem ku kolorowi brązowemu, może takiej kawy z mlekiem.
Silky Red to krwiście czerwony, matowy błyszczyk. Osobiście uważam, że można
z nim bardzo dobrze pracować, ale wyłącznie przy wykonturowanych ustach.
Kolor ma bardzo zbliżony do kultowej pomadki z MACa - Russian Red.


OPIS PRODUKTU:
Lustereczko powiedz przecie.... błyszczyk z efektem lustrzanego blasku daje znakomity
efekt dzięki dużemu rozproszeniu koloru. dostępny zarówno w wersjach delikatnych
jak i odważniejszych. aplikator w gąbeczce pozwala nałożyć idealną ilość produktu tak
aby usta były lśniące i gładkie.

SKŁAD PRODUKTU:
Do zobaczenia TUTAJ.

CENA PRODUKTU:
do 10zł.

MOJA OPINIA:
Błyszczyki z efektem lustrzanego blasku znajdują się w takich samych opakowaniach
jak matowi braci, z tą różnicą, że tu aplikator jest bardziej okrągły, puchaty, taki
jak przy większości drogeryjnych błyszczyków.
Te jednak polubiłam mniej niż braci wyżej opisanych, ponieważ jestem z tych osób,
które nie lubią klejących się ust, a niestety te dają taki efekt, nawet za bardzo.
Mają bardziej żelową konsystencję, bez problemu rozprowadzają się na ustach.
W odróżnieniu od matów lubią zbierać się w załamaniach ust, "rowkach".
Zapach bardzo przyjemny, słodki, słabszy niż w wersji matowej.
Są dostępne cztery wersje kolorystyczne - 1 baby doll's favourite, 2 coral delight,
3 very berry, 4 I love pink.

Tutaj moim ulubieńcem jest numer 4 I love pink. W opakowaniu ma wściekle,
ciemno różowy kolor, nieco wpadający z fuksję, jednak na ustach jest bardzo
delikatny i subtelny. Ten najmniej się zbiera w załamaniach i schodzi z ust równo.
Jest jednolity, nie zawiera w sobie brokatu w przeciwieństwie do kolejnego.
2 coral delight to najbardziej "naładowany" brokatem błyszczyk, który na ustach
nie wygląda jednak jak kula dyskotekowa, a tylko delikatnie się mieni w słońcu.
Jego tony zdecydowanie są ciepłe, w tonacji pomarańczu.
1 baby doll's favurite jest również utrzymany w tonacji pomarańczowej, jednak
ma w sobie również trochę tonów różowych.
3 verry beery to najgorszy z tej całej serii. Kolor przypomina mi stereotypowy
"różowy dla blondynek". Niestety nie można go nałożyć równomiernie na usta,
zbiera się w każdym załamaniu ust, schodzi nierównomiernie.
swatche wszystkich, numerek pod swatchem odpowiada numerkowi koloru.

Podsumowując:
Błyszczyki matowe podbiły moje serce i zostaną ze mną na dłużej,
natomiast te "zwykłe" nie do końca mi odpowiadają. 2 i 4 sobie zostawiam, natomiast
1 i 3 oddam mamie.
po kolei od 1-7.

15 komentarze:

ROZDANIE NIESPODZIANKA! - PRZEDŁUŻONE DO 15.04

15:15 Anonimowy 107 Comments


Przychodzę dzisiaj do Was z zapowiadanym od dawna rozdaniem - rozdaniem
niespodzianką. Chciałabym Wam podziękować za wszystko - za 164 obserwatorów,
ponad 23 tysiące wyświetleń, za prawie 900 komenatarzy, za 311 lubisiów.

BANER


REGULAMIN:
1) Rozdanie zaczyna się 25.02, a kończy 25.03. (zostaje przedłużone do 15.04)
2) Organizatorem jest nieidealniezidealnizowana, czyli ja.
3) W rozdaniu może brać udział każdy kto spełni wszystkie jego warunki.
4) Nagrodą jest pudełko niespodzianka, które zawiera głównie kosmetyki:
do włosów, do ciała, dla twarzy, coś dla nosa oraz kilka próbek.
Nagroda jest wysyłana wyłącznie na terenie Polski.
5) Zwycięzca zostanie ogłoszony do 3 dni po zakończeniu konkursu, na blogu
oraz otrzyma powiadomienie o wygranej na maila. 

Od ogłoszenia wyników zwycięzca ma 7 dni na zgłoszenie się po wygraną,
w przypadku kiedy zwycięzca się nie zgłosi z danymi losuję kolejną osobę.
6)
Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach
i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr. 4, poz. 27 z późn. zm).

Aby wziąć udział w rozdaniu należy:

OBOWIĄZKOWO:
- być obserwatorem bloga nieidealniezidealnizowana – 1 los
-
zostawić komentarz według wzoru pod tym postem

DODATKOWO:

- udostępnienie baneru na pasku, bądź publiczne udostępnienie na Facebooku
z odnośnikiem do rozdania na blogu - 1 los / udostępnienie
- polubienie nieidealniezidealnizowanej na FB1 los.
-
obserwowanie mnie na instagramie - 1 los
- Top Komentator otrzymują ode mnie dodatkowe 2 losy jeśli się zgłoszą.

oraz
Magdalena Cwalina, która jest moim Top Komentatorem na funpage.

Osoby, które obserwowały mój blog przed rozdaniem otrzymują dodatkowo 1 los.

Łącznie można zdobyć 6 losów, Top Komentatorki - 8.


WZÓR ZGŁOSZENIA:

- Obserwuję jako:
- Email:
- Top komentator: TAK/NIE
DODATKOWE:
- Baner na blogu: TAK (link) / NIE
- Udostępnienie na Facebooku: TAK (link) / NIE
- Lubię nieidealniezidealizowaną jako: TAK (imię i chociaż dwie litery nazwiska) / NIE
- Obserwuję na instagramie jako: TAK (nick) / NIE


Zapraszam do zabawy i życzę POWODZENIA! =)

107 komentarze:

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW #3

21:16 Anonimowy 12 Comments

Tak jak pisałam Wam na stronie facebookowej bloga - rezygnuję z ustalania planu
pielęgnacji włosów na dany miesiąc, ponieważ zauważyłam, że takie rutynowe
trzymanie się wyłącznie wybranych na dany miesiąc kosmetyków nie służy moim
włosom. Niestety maska Kallos Keratin przeproteinowała moje włosy, więc próbując
doprowadzić je do lepszego stanu zafundowałam im porządną niedzielę.






Wszystkie produkty, które użyłam.


Na samym początku przygotowałam sobie maseczkę na skalp, której podstawą
była maska drożdżowa Babuszki. Do niej dodałam olejek łopianowy z  papryką
i kilka kropel olejku rycynowego. Taką mieszankę trzymałam na głowie bardzo
długo, bo około 10 godzin, po czym umyłam skalp szamponem babydream.

Na długość postanowiłam przygotować naprawdę odżywczą mieszankę.
Podstawą była bananowa maska Kallosa, do której dodałam kilka kropel
oliwy z oliwek, oleju arganowego oraz trochę miodu.
Taką mieszankę również trzymałam około 10 godzin pod foliowym czepkiem,
który dodatkowo zawinęłam w polarowy turban.



Postanowiłam przygotować sobie płukankę z zebranych jeszcze latem ziół
- skrzypu, pokrzywy i rumianku. Użyłam jej do ostatniego płukania.
Później wycisnęłam włosy za pomocą ręcznika, rozczesałam palcami i zawinęłam w koczek.



Niestety nie byłam w stanie zrobić zdjęcia zaraz po, gdyż skończyłam swoją pielęgnacje
około północy, więc tak wyglądały moje włosy na drugi dzień:

końcówki są do podcięcia - wiem, muszę wyrównać :D

12 komentarze:

PEELING BŁOTNY Z KWASAMI AHA - BINGOSPA

16:36 Anonimowy 5 Comments

W okresie jesienno-zimowym bardzo wiele z nas sięga po produkty z kwasami,
bądź same kwasy. Ja również postanowiłam po raz pierwszy wypróbować jakiś
produkt, który je zawiera. Zdecydowałam się na peeling błotny z kwasami owocowymi,
czyli z najdelikatniejszym kwasem, ponieważ moja cera nie wymaga mocniejszych.
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić swoją opinią na temat tego produktu.


OPIS PRODUKTU:
Drobnoziarnisty peeling błotny BingoSpa do twarzy z kwasami owocowymi AHA
delikatnie usuwa martwy naskórek. Zawiera 10% naturalnego błota z Morza Martwego,
2% mielonych pestek z oliwek i pięćdziesięcio procentowe kwasy owocowe.
W przypadku cery tłustej i mieszanej błoto z Morza Martwego oczyszcza zatkane pory
skóry (poprzez absorbcję z porów nieczystości) oraz zapewnia działanie bakteriobójcze.
Bardzo istotne dla osób z cerą tłustą i mieszaną jest to, iż błoto powoduje istotne  zwężenie
porów skóry.

Kwasy owocowe złuszczają naskórek. Zwiększają poziom nawilżenia skóry czego
efektem jest poprawa elastyczności i wyglądu zewnętrznej warstwy skóry.

Po starannie wykonanym peelingu BingoSpa skóra jest oczyszczona i wygładzona,
bardziej podatna na działanie aktywnych substancji zawartych w innych preparatach
kosmetycznych BingoSpa.

CENA PRODUKTU:
 14zł/100g (TUTAJ)


SKŁAD:


MOJA OPINIA:

Peeling znajduje się w solidnym słoiczku wykonanym z grubego plastiku.
Nie ma możliwości samowolnego odkręcenia się, a słoiczek nawet podczas
upadków nie pęka. Etykieta jest co prawda papierowa, ale nie schodzi przy
użytkowaniu, nawet pomimo kontaktu z wodą.
Otrzymujemy 100g produktu, który ma błotną konsystencję z zatopionymi
pestkami wewnątrz.
Jak obiecał producent produkt nie zawiera kompozycji zapachowych i zdecydowanie
to czuć, ponieważ ma zapach charakterystyczny dla błota, który co prawda
na początku mi przeszkadzał, ale był do zniesienia, a wraz z upływem czasu
przyzwyczajałam się do niego.

Na początku obawiałam się jak zareaguje moja skóra na pierwszy kontakt z kwasami.
Pomimo, że kwasy owocowe należą do najsłabszych postanowiłam być ostrożna.
Na szczęście produkt przeszedł pozytywnie moją "próbę" i mogłam zacząć go stosować
bez obaw.
Postanowiłam go używać codziennie, ponieważ mojej cerze bardzo służą codzienne
peelingi. Podczas rutyny wieczornej oczyszczałam swoją twarz przy pomocy tego
produktu omijając okolice oczu.
Po każdym takim 'zabiegu' czułam, że moja skóra jest oczyszczona, wygładzona,
ale jednocześnie nie czułam żadnego pieczenia, czy ściągnięcia.
Wbrew małej pojemności produkt wystarczył mi na prawie cztery tygodnie.
Po tym czasie zauważyłam, że moja cera jest unormowana, nie ma na niej żadnych
niespodzianek, jest promienna, oczyszczona, ale także zauważyłam zredukowane
wydzielanie sebum, szczególnie w strefie "T".


Podsumowując: Ja jestem naprawdę zadowolona z działania tego produktu. Chętnie
do niego wrócę w okresie jesienno-zimowym.

5 komentarze:

100% OLEJ ARGANOWY - MANUFAKTURA APTECZNA

17:00 Anonimowy 7 Comments

Chyba o tym jakie zbawienne działanie na urodę mają oleje nie muszę nikomu
mówić. Sama przekonałam się do nich dopiero w momencie, kiedy zaczęłam
blogować i kiedy stałam się włosomaniaczką.
Jest bardzo wiele firm, które mają w swojej ofercie przeróżne olej, ale chyba
najbardziej znanym i cenionym jest olej arganowy.
Manufaktura Apteczna również ma w swojej ofercie ten olej i to właśnie jemu
przyjrzę się dzisiaj nieco bliżej.


OPIS PRODUKTU:
Olejek arganowy otrzymywany z drzewa arganowego naturalnie rosnącego w Maroko
charakteryzuje się wysoką zawartością kwasu linolowego i oleinowego, bogaty jest
w polifenole, tokoferole (przeciwutleniacze), dodatkowo zawiera sterole, karotenoidy,
ksantofile i skwalen.
  • Olejek jest przeznaczony szczególnie do pielęgnacji delikatnej i suchej skóry,
    chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych
    oraz przed jej nadmiernym wysuszeniem. 
  • Olejek arganowy hamuje procesy starzenia, redukuje zmarszczki, nawilża,
    rewitalizuje i poprawia elastyczność skóry, przez co skóra nabiera
    wyraźnie młodszego wyglądu. 
  • Polecany kobietom z problemami skórnymi związanymi z menopauzą. 
  • Zalecany przy leczeniu ran, łuszczycy, wyprysków skórnych (skaz po trądziku
    i ospie), ułatwia gojenie blizn i stanów zapalnych skóry. 
  • Wspomaga pielęgnację cery trądzikowej i ogranicza ilość sebum, zmniejsza 
  • tym samym tendencję skóry do przetłuszczania. 
  • Nadaje włosom naturalny połysk, wytrzymałość, jedwabistość i miękkość,
    przywraca naturalny stan kruchym i łamliwym paznokciom.
(źródło + więcej informacji)

CENA PRODUKTU:
ok. 38zł/100ml (do kupienia TUTAJ)

SKŁAD PRODUKTU:
Olej arganowy (Argania Spinosa Kernel Oil) 100%, wyprodukowano w Maroko.



MOJA OPINIA:
Olej znajduje się w ciemnej, szklanej butelce wykonanej z grubego, mocnego szkła,
dzięki czemu mamy pewność, że substancje czynne nie ulegają rozkładowi,
a produkt zachowuje swoje właściwości do ostatniej kropli.
Otrzymując produkt mamy pewność, że nie był on użytkowany przez osoby trzecie,
ponieważ nakrętka jest zaplombowana za pomocą folii ochronnej.
Producent obiecuje nam olej najwyższej jakości, z upraw biologicznych, certyfikowanych
przez Ecocert w Maroko.
Olej nie posiada charakterystycznego dla olejów arganowych orzeszkowego zapachu,
a wyłącznie tylko delikatnie wyczuwalną ich nutę, co dla mnie jest ogromną zaletą.
Produkt ma brązowawe zabarwienie, które wbrew obawom nie barwi ani skóry,
ani pościeli.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała oleju na wszystkie możliwe sposoby.
WŁOSY: Moje włosy bardzo lubią wszelkie oleje - tak też było w tym przypadku.
Nałożony na kilka godzin, bądź całą noc, dogłębnie je nawilżył, wygładził, ale przede
wszystkim dodał im blasku. Włosy były nawilżone przez kilka dni, dzięki czemu
się nie puszyły, ani nie elektryzowały, co w okresie zimowym jest moją zmorą.
Zauważyłam również, że dzięki olejowi arganowemu są takie bardziej mięsiste,
sprawiają wrażenie grubszych. (wiecie co mam na myśli :) )
TWARZ: Moja cera ostatnio jest strasznie wymagająca przez co ciężko mi ją zadowolić.
Olej używałam głównie na noc pozwalając mu działać. Nie pozostawiał on tłustej
warstwy, bardzo szybko się wchłaniał.
Moja skóra rano była bardzo nawilżona, ujędrniona, a co najważniejsze - nie zapychał
porów. Olej arganowy pomaga również leczyć trądzik i jest przyjacielem w walce
z bliznami potrądzikowymi i wierzę, że i on przyczynił się do tego, że na mojej cerze
nie pojawiały się przykre niespodzianki.
PAZNOKCIE: To co się ostatnio z nimi działo przechodziło moje najgorsze koszmary.
Pisałam Wam o tym, że są strasznie przebarwione, ale jakby tego było mało to zaczęły
się strasznie łamać, rozdwajać, kruszyć.
Sięgając pamięcią do czasów, kiedy wcierałam w nie właśnie olej arganowy postanowiłam,
że znów spróbuję. Codziennie, dwa razy dziennie, wcierałam w paznokcie i skórki dookoła
nich olej. Skórki bardzo szybko zareagowały na tę terapię i odwdzięczyły się pięknym
wyglądem. Paznokcie potrzebowały kilku dni więcej, jednak i one zaczęły reagować.
Olej dobrze je nawilżył, dzięki czemu przestały się łamać i kruszyć. Myślę, że rozdwajanie
się to tylko kwestia czasu.




Podsumowując: Kolejny olej, który okazał się moim hitem. Sprawdził się tam, gdzie
sprawdzić się powinien. Wiele firm nam oferuje oleje arganowe, jednak będę sięgać
właśnie po ten, ponieważ za niewielką cenę otrzymujemy produkt najwyższej jakości.







Fakt, iż produkt pochodzi z tytułu współpracy nie miał wpływu na opinię o produkcie.

7 komentarze:

AKTUALIZACJA WŁOSOWA I PLAN PIELĘGNACJI || NIEDZIELA DLA WŁOSÓW #2

10:16 Anonimowy 11 Comments

Dzisiaj wyspowiadam Wam się, czy trzymałam się planu pielęgnacyjnego, który ustaliłam
TU, pokażę jak obecnie wyglądają moje włosy i przedstawię plan na kolejny miesiąc.
Jednocześnie dzisiejsza aktualizacja będzie również kolejną NdW :)

Zacznę może od tego z czego się wywiązałam, a z czego nie.
ZIELONE - wykonane, trzymałam się planu,
ŻÓŁTE - nie do końca wykonane,
CZERWONE - nie wykonane.

MYCIE: Używałam tylko tych dwóch szamponów, które pokazałam w planie pielęgnacji.
ODŻYWIANIE: Odżywkę BB używałam zgodnie z zamierzeniami, niestety z drożdżową
Babuszki Agafii było różnie. W miesiącu miałam ją chyba z 5 razy tylko...
OLEJOWANIE: Olejowałam kokosowym, zdenkowałam go do końca.
ZABEZPIECZANIE: Wykonane.
SUPLEMENTACJA: Niestety ten punkt kompletnie zaniedbałam ze względu na nie ciekawy
stan zdrowia. Bałam się, że po nich będzie mi gorzej.
DODATKOWO: Wykonałam zabieg laminowania i pokazałam Wam go nawet w mojej NdW.
Ampułki również zużyłam.


Obecnie moje włosy prezentują się tak:

z fleszem || bez flesza

Delikatnie podcięłam jeszcze mój "ogonek".

Niedziela dla włosów:
Na noc nałożyłam olej arganowy i związałam włosy w koczka. Około południa
za pomocą szamponu babydream zmyłam olej. Na skalp nałożyłam maskę Babuszki
Agafii, a na długości maskę Kallos Keratin. Po upływie około pół godziny zmyłam
wszystko, odsączyłam włosy za pomocą ręcznika, w końcówki wtarłam odrobinę
serum Biosilk i pozwoliłam im naturalnie wyschnąć. Na koniec całość przeczesałam TT.
Po tym wszystkim moje włosy były miękkie, wygładzone i sprawiały wrażenie takich
"mięsistych". (gdzie na co dzień są cieniutkie i delikatne)


Pielęgnacja na styczeń:

MYCIE: Szampon babydram do codziennego mycia, szampon Ziaja przeciwłupieżowy
do mycia raz w tygodniu (nie mam problemów z łupieżem, po prostu stoi już długo
i jest go idealnie na trzy użycia, więc zużyję).
ODŻYWIANIE: Maska Kallos Keratin po każdym myciu, Babuszki Agafii raz w tygodniu,
(zostało jej niewiele, więc do zdecnkowania.)
OLEJOWANIE: Oliwa z oliwek (buteleczka po serum), olej arganowy i mam zamiar zużyć
do końca olejek z czerwoną papryką GP.
ZABEZPIECZANIE: Serum Biosilk (zapomniałam do zdjęcia)
DODATKOWO: Mam zapas suszonego skrzypu i pokrzywy, więc chciałabym wrócić
do płukanek, chociaż raz w tygodniu.


Podsumowując: Mam nadzieję, że wytrwam w zaplanowanej pielęgnacji chociaż w połowie.



Przy okazji informuję, że zgłosiłam się do akcji Anwen - "Testujemy Kallosy" i wybrałam
Kallos Keratin.


11 komentarze:

ULUBIEŃCY MIESIĄCA - STYCZEŃ - TWARZ I KOLORÓWKA

15:21 Anonimowy 13 Comments

Dzisiaj kolejny post z serii ulubieńcy, lecz tym razem skupimy się na twarzy.
Znalazłam w tym miesiącu dość sporo ulubieńców pielęgnacyjnych dla mojej
cery, ale kolorówka również pokazała, że może być "fajna". Zapraszam Was do oglądania!





Żel oczyszczający Garnier (pojawi się recenzja) - idealny kiedy jestem totalnie
zmęczona i nie mam ochoty bawić się ze zmywaniem makijażu micelem.
Radzi sobie z wszystkim, delikatnie ściąga skórę i delikatnie przesusza, jednak
i tak nakładam krem.

Zestaw dermokosmetyków Eucerin - po prostu ostatnio moja cera nie bardzo
chciała ze mną współpracować. Ten duet mi baardzo pomógł! Ale o nich już wkrótce :)

Krem pod oczy Ziaja - szczerze to mój pierwszy krem pod oczy w życiu...
Wcześniej używałam po prostu olejku arganowego. Wygrałam go przy okazji rozdania
na jednym z blogów i zaczęłam używać z ciekawości. Powiem, że doskonale nawilża
i radzi sobie z sińcami pod oczami. Ale więcej też wkrótce.

Pasta oczyszczająca pory Ziaja (recenzja) - muszę komuś go przedstawiać?
Wszędzie wyznaję miłość do niej i chyba już każdemu poleciłam. :D

Nawilżający krem-żel hydra vegetal Yves Rocher - pierwszy produkt w moim
życiu, który zakupiłam po zużyciu kilku próbek. Zakochałam się i musiałam go mieć!
Zakupu wcale nie żałuję, a dlaczego? O nim też będzie recenzja :)


Podkład w płynie Pierre Rene Skin Balance - ja mam najjaśniejszy odcień,
który dla mnie na zimowe dni jest idealny. Skóra wygląda naprawdę promiennie
i zdrowo. Wydaje mi się, że coś o nim naskrobię.

Zestaw do konturowania Lovely - zależało mi na bronzerze, ale cały zestaw
okazał się strzałem w dziesiątkę. Co prawda trochę przeszkadza mi kolor w rozświetlaczu,
ale przeżyję. Używam go namiętnie codziennie!

Korektor kryjąco-rozświetlający 8w1 Eveline - mam go od wakacji, czyli widzicie
jak bardzo jest wydajny. Robi co robić powinien - zakryje niedoskonałości, rozświetli 
gdzie trzeba. Dla mnie idealny.

 Masło do ust Nivea - zapach mnie przekonuje. Pomimo, że nie widzę, żeby coś
z moimi ustami robiło to i tak po nie sięgam, głównie przed nałożeniem pomadki.

Alterra Granat - zakochałam się w tych drobinkach peelingujących!

Błyszczyki essence XXXL mat - no uwielbiam! Ostatnio używam ich namiętnie.
Mam nadzieję, że nadarzy się lepsze światło to w końcu Wam je zrecenzuję :)



Maskara Pump Up Lovely - świetny tusz. Napiszę o nim na pewno!

Zestaw do brwi Avon - mój pierwszy taki zestaw i od razu został moim ulubieńcem.


To tyle ulubieńców. Coś znacie, coś lubicie?

13 komentarze:

TESTOWANIE

13:47 Anonimowy 6 Comments

Dzięki uprzejmości Pana mgr farm.Waldemara Raduckiego z Manufaktury Aptecznej
będę miała okazję przez najbliższy czas testować 100% olej arganowy.
Oczywiście moja włosomaniacza dusza zapragnęła przetestować go dokładnie na włosach,
ale znając mnie na samych włosach się nie skończy. Nie mniej jednak chciałabym
podziękować za zaufanie i profesjonalne podejście do blogera :)
Kontakt z firmą jest bardzo sprawny, a paczkę dostałam bardzo szybko.





6 komentarze:

ULBIEŃCY MIESIĄCA - STYCZEŃ - CIAŁO I WŁOSY

15:27 Anonimowy 9 Comments

Tego typu postów jeszcze u mnie nie było. Z reguły mam tak, że jak coś otworzę
to używam aż do wykończenia, więc wątpię, aby takie posty pojawiały się regularnie
co miesiąc, ale od czas do czasu będę się z Wami dzielić moimi ulubieńcami.
Jako, że dzisiaj pierwszy tego typu post to mam ich sporo, więc podzieliłam go na dwie
części. Dzisiaj trochę o tym co polubiło moje ciało i włosy w styczniu.

*Wybaczcie za jakość zdjęć. Nie dość, że światło nie takie to coś się dzieje z ostrością
w aparacie i ma trochę problem z czułością i szumami.*

Serum zapobiegające rozstępom - (recenzja) pisałam o nim niedawno i zdania
nie zmieniłam. Dla mnie idealny szczególnie jeśli chodzi o nawilżanie ud.
Ponadto jest bardzo wydajny, co tylko utwierdza mnie w tym, aby został moim ulubieńcem.

Żel pod prysznic ISANA - no proszę Was, jest ktoś kto nie uległ uroczemu pingwinkowi?
Ogólnie bardzo lubię żele z ISANA, szczególnie kolekcje limitowane, gdyż one
są zazwyczaj niecogęstsze od standardowych. Tak też jest w tym przypadku.
Dodatkowo słodki, delikatny zapachwanilii rozkochał mnie w sobie na całego!

Peeling do ciała z masłem shea Planeta Organica - (recenzja) to jest mój hit
wszech czasów chyba. Idealny!

Krem do rąk dla skóry suchej i szorstkiej ISANA MED - krem na bazie gliceryny,
który pachnie rumiankowo, a nawilża niesamowicie! Używam go chyba od roku i jestem
pewna, że po tej  tubce sięgnę po kolejną.


Odżywka BB do włosów wypadających - na powstrzymanie wypadania włosów
nie wpłynęła, a to z racji, że nakłada się ją od połowy po końce, więc jakby mogło być
inaczej. Świetnie za to wygładza i nawilża włosy.

Olejki Orientalne Marion - ja używałam ich do zabezpieczania końcówek i chyba
są takim samym faworytem w tej kategorii jak jedwab z GP.

Gumki do włosów invisibooble - mój hit jeśli chodzi o związywanie włosów! Nie ważne, 
czy na noc do koka, czy w dzień do kucyka - są niezastąpione. Mimo obaw, że będą plątać
włosy postanowiłam je kupić i nie żałuję wydanych 14zł/3szt.

Olej kokosowy - (recenzja) najlepiej sprawdzał się właśnie na włosach.One go kochają,
więc się odwdzięczały za to. Kupiłam kolejny olej koksowy, innej firmy i będę testować
za jakiś czas.

Szampon babydram ułatwiający rozczesywanie - pierwsza moja próba rozpoczęcia
mycia włosów bez SLSowych szamponów zakończyła się klęską, gdyż stan moich włosów
wtedy był tragiczny i po zmyciu wszystkich silikonów wyglądały jak słoma. Postanowiłam,
że teraz kiedy są w lepszym stanie będzie to łatwiejsze i tak oto zakupiłam ten szampon.
To był strzał w dziesiątkę! Moje włosy go bardzo pokochały! Mam już w zapasach kolejny.

To by było na tyle z ulubieńców ciała i włosów. Znacie coś? Może któryś produkt też jest
Waszym ulubieńcem?
Niedługo druga część postu - kosmetyki do cery i kolorówka :)

9 komentarze:

DENKO #7 - STYCZEŃ

10:06 Anonimowy 14 Comments

Styczeń był miesiącem, w którym nastąpił trochę przełomowy moment dla mnie.
W końcu powiedziałam sobie, że nie otworzę niczego nowego dopóki nie skończę
poprzednio otwartej rzeczy. Na razie trzymam się tego kurczowo, naprawdę!
Próbuję też zachęcić do tego mamę, która ma 20 otwartych kremów, milion balsamów,
tysiące szamponów... Ale niestety nie będzie to takie łatwe :D
Dzisiaj zapraszam Was na przegląd tego, co ostatnio udało mi się zdenkować.

ZIELONY - kupię,
ŻÓŁTY - może kupię/zastanowię się/kiedy będzie potrzebny to kupię,
CZERWONY - nie kupię.





 PŁYN MICELARNY ŁAGODZĄCY BEBEAUTY - tak jak bardzo kocham wersję
niebieską, tak ten szczerze nienawidziłam. Podrażniała moją skórę i wywoływała
straszne pieczenie. Zużyta była 1/8, resztę po prostu wylałam.

PŁYN MICELARNY SKÓRA WRAŻLIWA BEBEAUTY
- (recenzja) mój ukochany
micelek, do którego przekonałam nawet mamę.

PŁYN MICELARNY AA - używała moja mama i chyba jej podpasował bo nie narzekała.


SZAMPON DO WŁOSÓW FAMILIJNY - w moim domu odkąd tylko pamiętam tato
kupował ten szampon. Ja go osobiście nie lubię, ale rodzice używają.

MINIATURKA SZAMPONU WZMACNIAJĄCEGO RADICAL
- bardzo fajny szamponik,
skuszę się chyba kiedyś na pełnowartościową wersję.

SZAMPON UŁATWIAJĄCY ROZCZESYWANIE BABYDREAM - mój ulubieniec. Mam
już w zapasie kolejną butelkę i na pewno nie poprzestanę na dwóch.


OLEJ KOKOSOWY - (recenzja) muszę przedstawiać? Najbardziej uniwersalny produkt
jaki kiedykolwiek miałam. Rozkochał mnie w sobie.

OLEJ ARGANOWY - (recenzja) kolejny ulubiony i bardzo uniwersalny produkt. Widzę
same plusy jego użytkowania.

SPRAY PROSTUJĄCY WŁOSY AVON - powiem szczerze, że zużyła go moja mama,
ale nie słyszałam nic o nim, więc nie chcę wydawać opinii.


PEELING MYJĄCY JOANNA - te peelingi są bardzo przyjemne, a ich zapachy tylko
zachęcają do używania.

ROSYJSKI PEELING MALINOWY - recenzja czeka już na swoją kolej. Byłam zadowolona,
aczkolwiek jednak wolę mocniejsze peelingi.

ŻEL-KREM DO MYCIA TWARZY - dostałam go od Whatki, niestety u mnie również się
nie sprawdził. Zapychał mnie strasznie przez parafinę w składzie. Oddam kuzynce, która ma suchą cerę, może u niej się sprawdzi.


MYDŁO W PŁYNIE - dostałam je do testowania z Biedronką. Bardzo polubiłam te mydełka
i tylko czekam kiedy wejdą do regularnej sprzedaży.

ŻEL POD PRYSZNIC OCEANIA MIÓD I MLEKO - kolejny produkt z Biedronki. Kupiłam
go dość dawno, dopiero teraz się za niego zabrałam. Bardzo przyjemny żel, jednak ciężko
mi było zużyć taką pojemność. Chętnie spróbuję innych wersji.

PŁYN DO HIGIENY INTYMNEJ FACELLE - chyba każdy już go dobrze zna. Ja go lubię
i sięgam po niego regularnie.


ZMYWACZ DO PAZNOKCI ISANA - dla mnie najlepszy zmywacz i wracam do niego zawsze.

ANTYPERSPIRANT ZIAJA - czy widział ktoś denko bez niego, bądź innych wersji?
U mnie sprawdza się najlepiej i na razie nie mam ochoty testować niczego innego.

DEZODORANT PERFUMOWANY DONNA LA RIVE - zdenkowała moja mama.
Tani, sprawdzony.

PERFUMY GABRIELLA - moja mama często je kupuje, ten akurat dostałam ja i ja zdenkowałam.
Przyjemny zapach, który mimo że nie trzyma jakoś długo to dla mnie wystarczająco.


CZARNY LAKIER DO PAZNOKCI (CHYBA) WIBO - pamiętam, że dobrze się sprawdzał.
Zdenkowany praktycznie do końca, z reszty zrobił się glutek.

ODŻYWKA DO PAZNOKCI - kupiłam chyba za 3 zł, używała mama i chwaliła.

PRZYŚPIESZACZ WYSYCHANIA LAKIERU CZTERY PORY ROKU - sprawdził się,
naprawdę pomagał lakierom szybciej schnąć. Chętnie zakupię ponownie.


KREM REGENERUJĄCY GRACJA - zużyła moja mama, chyba dość dawno sądząc
po warstwie kurzu jaka na nim była. Musiał się sprawdzać, bo moja mama nie ma
w zwyczaju denkować kremów do końca.

KOREKTOR CLEARSKIN AVON - mój pierwszy kolektor. Sprawdzał się na początku,
później za bardzo wysuszał niedoskonałości i nieestetycznie to wyglądało.

TUSZ DO RZĘS ORIFLAME - (recenzja) pod koniec trochę łatwiej się z nim pracowało,
jednak nadal dla mnie nie warty swojej ceny. Zostawiłam szczoteczkę do czesania brwi,
dopóki nie zaopatrzę się w jakiś grzebyczek.

CIENIE DO POWIEK 'NO NAME' - kupiłam je kiedyś za grosze (max.2zł). Podobały
mi się kolory, jednak kompletnie do mnie nie pasowały. Używałam wyłącznie białego,
reszta była "maźnięta" max. 2 razy. Pewnie już przeterminowane.


PASTY DO ZĘBÓW, PRÓBKA PERUMY REPETTO, SASZETKA Z PEELINGIEM,
KULA/GWIAZDA DO KĄPIELI JYSK, SASZETKA ZABIEG LAMINOWANIA MARION,
KAPSUŁKA SERUM DO WŁOSÓW, GUMKA INVISIBOOBLE.


14 komentarze: