Obserwatorzy:

EMULSJA DO HIGIENY INTYMNEJ LACTACYD SENSITIVE

10:33 Anonimowy 3 Comments

Jesteśmy kobietami i higiena intymna jest dla nas priorytetową sprawą, a przynajmniej
powinna być, aby zapobiegać różnym infekcjom.
Dzisiaj o emulsji, która bardzo dobrze sprawdza się w swoim przeznaczeniu.

OPIS PRODUKTU:
Delikatna emulsja do higieny intymnej Lactacyd Sensitive została stworzona, aby w łagodny
sposób dbać o higienę intymną. Dzięki zawartości naturalnego kwasu L-mlekowego oraz ekstraktu
z bawełny minimalizuje dyskomfort okolic intymnych, zapewniając jednocześnie uczucie czystości. Emulsja nie zawiera mydła i substancji zapachowych.
Wyjątkowo delikatna formuła. Bez substancji zapachowych. Wzbogacona o łagodzący ekstrakt
z bawełny.
Zalecany do stosowania przez kobiety ze skórą wrażliwą lub alergiami na substancje zapachowe.


CENA PRODUKTU:
15zł/200ml


SKŁAD:
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Coco-Glucoside, Sodium Chloride,
Gossypium Herbaceum Seed Extract, Glyceryl Oleate, Sodium Hydroxide, Sodium Benzoate,
Glycol Distearate, Glycerin, Phenethyl Alcohol, Propylene Glycol, PEG-55 Propylene, Glycol
Oleate, Methylisothiazolinone.



MOJA OPINIA:
Emulsję kupujemy w papierowym kartoniku, na którym zawarte są wszystkie niezbędne informacje.
Wewnątrz znajdujemy plastikową butelkę o pojemności 200ml, wyposażoną w wygodną pompkę.
Aby "aktywować" pompkę należy przekręcić ją, po czym "wyskakuje" ona w górę i możemy
swobodnie z niej korzystać. Jest to bardzo dobre zabezpieczenie i mamy pewność, że produkt
nam się nie rozleje w drodze do domu. Pompa, z biegiem czasu, nie zacina się, nie "zatyka"
- działa poprawnie, a dzięki niej dozujemy idealną ilość produktu.
Całość utrzymana jest w biało-różowych barwach, które nadają emulsji apteczny wygląd.


W swoim składzie nie zawiera SLSów, więc nie powinna powodować podrażnień i wysuszenia.
Emulsja jest przezroczysta, a jej konsystencja różni się od standardowych żeli do higieny intymnej,
ponieważ jest gęsta, jednak w styczności z wodą bardzo dobrze się pieni i rozprowadza.
Nie posiada żadnego charakterystycznego zapachu, przez co może być stosowana nawet u osób
z nadwrażliwością na zapachy.
Jak już wspominałam bardzo dobrze się pieni, dzięki czemu jest bardzo wydajna.
Robi co robić powinna - myje, nie podrażnia, nie wywołuje uczulenia, nie wysusza.

Podsumowując: Bardzo polubiłam tę emulsję, jednak uważam, że cena jest zbyt wysoka,
więc nie wiem, czy będę ponownie po nią sięgać.

3 komentarze:

OLEJ KOKOSOWY W MOJEJ PIELĘGNACJI

10:54 Anonimowy 4 Comments

Już dość dawno udało mi się wygrać dwa słoiczki oleju kokosowego.
Wiele na jego temat słyszałam, więc bardzo się cieszyłam, że będę mogła
go w końcu przetestować.
Postanowiłam się nie ograniczać w testowaniu i wypróbować go zarówno
na ciele, włosach, twarzy, ale również w kuchni.Co z tego wyszło?


OPIS PRODUKTU:
Olej Kokosowy Zielony Nurt jest czysty, naturalny, otrzymywany z pierwszego tłoczenia, nierafinowany. Jest 100% olejem otrzymywanym z miąższu owoców palmy kokosowej.
Sprowadzamy go dla Państwa bezpośrednio z zakątków dziewiczej Tajladnii. Tłocznia,
z której sprowadzamy olej znajduje się w najczystszych rejonach tego kraju.
Olej kokosowy jest opisywany jako "najzdrowszy olej na ziemi". Oprócz kulinarnego zastosowania przynosi wszechstronne korzyści pielęgnacyjne oraz zdrowotne. (PEŁNY OPIS)



CENA PRODUKTU:
12,50zł/200ml


MOJA OPINIA:
Olej znajduje się w szklanym słoiku o pojemności 200ml. Etykieta na nim jest papierowa,
co wygląda bardzo uroczo i naturalnie. W czasie użytkowania nic się z nią nie dzieje.
Zawiera wszystkie ważne informacje: opis produktu, datę ważności, dane producenta.
Mi osobiście ta forma bardzo się podoba.
Olejek kokosowy tym różni się od innych, że w podstawowej formie jest ciałem stałym,
a dopiero w cieple przybiera formę płynną.
Czy pachnie kokosami? Ten akurat tak. I zapach na ciele, czy włosach długo się utrzymuje,
ale wiem, że są też olejki, które nic z zapachem kokosa wspólnego nie mają.
W smaku też wyczuwalny jest kokos, chociaż wiadomo nie zbyt intensywnie.
Teraz przejdźmy do tego jak się sprawdził:

KUCHNIA - Użyłam go do smażenia skrzydełek z kurczaka na słodko z dużą ilością słodkiej
papryki i sprawdził się rewelacyjnie. Skrzydełka się nie przypiekały, a smakowały wyśmienicie!

CIAŁO - Głównie smarowałam nim nogi, które niestety po goleniu zawsze są podrażnione,
wysuszone, a co za tym idzie - szorstkie. Pod wpływem ciepła ciała olejek szybko nabrał płynnej
konsystencji i bez problemu mogłam go rozprowadzić. Bardzo szybko się wchłoną, nie pozostawił
tłustej warstwy, a zapach kokosa ciągnął się za mną przez dłuższy moment. Bardzo dobrze poradził
sobie z nawilżeniem moich nóg i mogłam się cieszyć gładkimi,  miękkimi nogami!

TWARZ - Czytałam kiedyś, że olejek kokosowy jest bardzo dobry w pielęgnacji cery, ponieważ
po za nawilżeniem jest bardzo dobrym pomocnikiem w walce z przebarwieniami.
Powiem szczerze, że nie wiem na ile był w tym jego wkład, ale w połączeniu z codziennymi
peelingami pastą z Ziaja poradziły sobie z moimi delikatnymi przebarwieniami, a ponad to pozbyłam
się zaskórników i przesuszonej cery. Czego chcieć więcej?

WŁOSY - Na nich najwięcej go używałam, ponieważ miałam czas kiedy olejowałam swoje włosy
codziennie. Na moich włosach sprawdzał się doskonale! (osoby z wysoko porowatymi włosami
jednak powinny go unikać) Miałam doskonale nawilżone włosy, "ujarzmione", wygładzone,
błyszczące i przede wszystkim pachnące! Zapach utrzymywał się na nich nawet po nocy.

Podsumowując: Bardzo jestem zadowolona z możliwości przetestowania tego uniwersalnego
oleju, ponieważ znalazłam w nim idealny olej z wieloma zastosowaniami.
Mam nadzieję, że u Was sprawdził się, bądź dopiero sprawdzi równie dobrze jak u mnie.

4 komentarze:

DENKO #6 - LISTOPAD I GRUDZIEŃ

13:54 Anonimowy 4 Comments

Dzisiaj nadszedł czas na podsumowanie tego co udało mi się zużyć przez ostatnie
dwa miesiące. W listopadzie było tego za mało, więc postanowiłam połączyć
ze sobą dwa miesiące. Nadal nie uzbierało się tego tyle ile pokazywałam w ostatnich
denkach, ale to dlatego, że rozpoczęłam używanie wielu nowych produktów.
Nie przedłużając...

ZIELONY - kupię,
ŻÓŁTY - może kupię/zastanowię się/kiedy będzie potrzebny to kupię,
CZERWONY - nie kupię.



SZAMPON PRZECIWŁUPIEŻOWY CITRUS  DETOX GARNIER - zużyła go moja mama,
ale chyba był średni, bo długo stał u nas.

SZAMPON DO WŁOSÓW CIEN - dość często gości w moim domu, przecudownie pachnie!

SZAMPON DO WŁOSÓW HAIRDREAMS - ładnie pachniał, mocno się pienił, oczyszczał włosy,
nic po za tym. Zużywałam bardzo dłuugo.


MASKA DO WŁOSÓW BIOVAX NATURALNE OLEJE - jedna z moich ulubionych masek. Więcej napiszę niedługo.

INTENSYWNA ODŻYWKA BEZ SPŁUKIWANIA MRS. POTTER'S
- szału na moich włosów
nie zrobiła... Nie zauważyłam żadnego jej działania.

ARGANOWY KREM POD PRYSZNIC Z BRZOSKWINIĄ BINGOSPA - zakochałam się
w nim! Pięknie pachniał, dobrze mył.Te "resztki" które widzicie to pozostałości z ścianek...
Sama  się zdziwiłam robiąc zdjęcie! Recenzja się pojawi.


PUDER PRASOWANY JOKO (RECENZJA)  - mój ulubieniec.

PODKŁAD W KREMIE MAX FACTOR - bardzo fajny podkład, który krył niedoskonałości.
Miałam kolor 75, bo kupiła go dla siebie mama, ale jej nie podpasował i ja dostałam. Osobiście
wybrałabym jaśniejszy odcień.

KREM BB LIRENE - chyba już tyle razy go widzieliście u mnie, że nie muszę pisać, że go kocham.


ZMYWACZ DO PAZNOKCI - najtańszy zmywacz chyba dostępny na rynku. Dobrze zmywa, jednak
delikatnie zauważyłam ostatnio przesuszoną płytkę.

LAKIER DO PAZNOKCI 591 - dawno przeterminowany, na jego powierzchni wytworzyła się oleista
warstwa. Kompletny bubel po za tym...

PERFUM HEIDI KLUM - całkiem przyjemny zapach, jednak  nie utrzymywał się zbyt długo.


PRÓBKA KREMU - zużyłam bardzo chętnie. Nie zapychał, nawilżał. Muszę się rozejrzeć za wersją
pełnowartościową.

PEELING BŁOTNY Z KWASAMI BINGOSPA - świetny peeling, który pomógł mi zwalczyć
przebarwienia na cerze walcząc jednocześnie z niedoskonałościami. Teraz mogę się chwalić cerą ;)
Więcej o nim napiszę jeszcze w osobnym poście.

JEDWAB W PŁYNIE GREEN PHARMACY - moje ulubione serum do zabezpieczania końcówek.


RÓŻ W KAMIENIU - używałam go jako bronzera. Dałam za niego grosze, a sprawdzał się doskonale.

BŁYSZCZYK POWIĘKSZAJĄCY USTA - leżał od lat... U mnie po za mrowieniem wywoływał
straszne pieczenie, więc go nie używałam.

ODŻYWKA DO PAZNOKCI CZTERY PORY ROKU - bardzo fajna odżywka. Co prawda lepiej
spisywała się do skórek niż do paznokci.


ANTYPERSPIRANT GARNIER - bardzo dobry antyperspirant o bardzo przyjemnym zapachu.

ANTYPERSPIRANT ZIAJA - czy w jakimkolwiek denku go lub jego braci zabrakło?


PŁATKI KOSMETYCZNE CAREA, PASTA DO ZĘBÓW BLEND-A-MED, PASTA DO ZĘBÓW
DENTIX7, PRIORIN EXTRA, NEOMAG FORTE, VITAMINUM B



A jak Wasze zużywanie w listopadzie i grudniu? :)

4 komentarze:

MASKA DO WŁOSÓW KALLOS LATTE

18:21 Anonimowy 10 Comments

Chyba nie ma osoby, która by co najmniej nie słyszała o kultowej masce z Kallosa.
I ja miałam okazję się w nią zaopatrzyć, więc się nie wahałam. Co o niej myślę?




OPIS PRODUKTU:
Dzięki zawartości mlecznych protein ta maska dostarcza wspaniałego nawilżenia wszystkim rodzajom włosów, pozostawia je miękkie i odżywione. Idealna również do włosów po zabiegach: rozjaśnianiu, koloryzacji i trwałej.

CENA PRODUKTU:
8zł / 275ml.


SKŁAD:
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate, Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized
Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.



MOJA OPINIA:
Maska znajduje się w plastikowym, przezroczystym słoiczku o pojemności 275ml.
Dzięki swojemu minimalizmowi w wyglądzie maska wygląda jak z salonów fryzjerskich.
Konsystencja przypomina nieco budyń, przez co maska nie spływa po włosach, nie
przelatuje przez palce podczas aplikacji.
Najbardziej mnie w niej urzekł zapach! Jest zdecydowanie mleczny i długo utrzymuje się na włosach.


Używałam tej maski przez cały miesiąc zamiast odżywki i jestem zadowolona z wydajności.
Wspomnę, że myję głowę codziennie i codziennie jej używałam, a mimo to ze spokojem
starczyła mi na cały miesiąc.
Co do działania nie mam żadnych zastrzeżeń, ale też nie robiła cudów na moich włosach.
Dobrze nawilżała, ładnie pachniała i to tyle. Nie zauważyłam (jak to gdzieniegdzie
czytałam) gładszych włosów, mniej puszących się, czy coś w tym stylu.

Podsumowując: Polubiłam ją  za porządne nawilżenie i to mnie przekonuje do tego,
aby do niej wracać.

A czy Wy lubicie maski Kallosa? Którą najbardziej?

10 komentarze:

KREM DO DEPILACJI VEET

15:44 Anonimowy 3 Comments

Święta zbliżają się wielkimi krokami. Dziś większą część dnia sprzątałam, a to dopiero
początek! Jutro trochę się zrelaksuję na zakupach z kuzynką, a od poniedziałku znów
będziemy walczyć... Mówiłam, że nie cierpię świąt?
Sporo z Was wyczekiwało tej recenzji. Musiałam trochę się z nią przespać,
żeby wiedzieć co o nim napisać. Dziś jestem pewna tego, co za chwilę przeczytacie.

OPIS PRODUKTU:
Krem do depilacji pod prysznic Veet zawiera wodoodporną formułę, która pozwala na skuteczną depilację w trakcie kąpieli pod prysznicem.
Podczas kąpieli krem działa na włoski i powoli rozpuszcza się w wodzie, pozostawiając skórę miękką
i pełną blasku.
Jest dostępny w dwóch wariantach:
- Z połączeniem masła shea i wyciągu z lili (do skóry suchej) - zielony
- Z zawartością mleczka z lotosu i wyciągu z jaśminu ( do skóry normalnej) - różowy

Zawartość opakowania:
-1 tubka kremu Veet
-1 dwustronna gąbeczka


CENA:
ok. 25-30zł/150ml




SKŁAD:
Aqua, Urea, Cetearyl Alcohol, Potassium Thioglycolate, Calcium Hydroxide, Ceteareth-20,
PPG-15 Stearyl Ether, Polyethylene, Potassium Hydroxide, Magnesium Trisilicate, Propylene
Glycol, Sodium Gluconate, Propylene Glycol Dicaprylate / Caprate, Nelumbo Nucifera Flower, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben and Isobutylparaben, BHT, Acrylates Copolymer, Hydrated Silica, Parfum, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, CI 77891, CI 45380:3.




MOJA OPINIA:
Krem znajduje się w gumowej tubce o pojemności 135ml, która dodatkowo zapakowana
jest w ochronne opakowanie.
Otwór w niej co prawda jest duży, ale w przypadku tego produktu wręcz wskazany.
Zestaw składa się z tubki kremu oraz dwustronnej gąbki, od której zacznę.



Jak wspominałam gąbka jest dwustronna - gładka część ma nam służyć do rozprowadzenia
produktu, a szorstka do "ściągania" go po zakończeniu zabiegu depilacji.
Co do gąbki nie mam żadnych zastrzeżeń - wykonana solidnie, nic się z nią nie dzieje.


Teraz nieco więcej do poczytania będzie - przechodzę do samego kremu.
Krem jest gęsty, ale nie ma problemu z jego rozprowadzeniem. Zapach kremu
jest przerażająco drażniący i naprawdę ciężko mi było wytrzymać pod kabiną prysznicową
w jego oparach...
Trochę ostrożnie podeszłam do tego produktu, ponieważ był to mój pierwszy produkt tego
typu. Postanowiłam wypróbować go na początek wyłącznie na łyskach, ponieważ ta część
mojego ciała jest najmniej wrażliwa jeśli chodzi o negatywne skutki działania kosmetyków.
Zastosowałam się do zaleceń producenta, które są obszernie opisane zarówno na opakowaniu
"zabezpieczającym" jak i na tubce.
Po minucie zaczęły mnie piec nogi, ale stwierdziłam "tak chyba musi być, wytrzymam jeszcze
dwie minuty". Po trzech minutach za pomocą gąbeczki zaczęłam ściągać produkt...
Już wtedy przeraźliwie piekły mnie nogi, ale liczyłam, że pieczenie ustąpi kiedy zmyję krem.
Niestety kiedy wyszłam spod prysznica ujrzałam krwisto-czerwone nogi od kolana w dół,
gdzie nałożyłam krem, skóra była podrażniona, piekła i była strasznie sucha, a włoski jak były
tak zostały. Pieczenie ustąpiło dopiero po około tygodniu.
Nie chciałam się jednak poddawać i po jakimś czasie postanowiłam ponowić próbę.
Niestety efekt był ten sam...

Podsumowując: Ja więcej nie sięgnę po ten produkt, ponieważ u mnie on kompletnie
się nie sprawdza. Wiem, że są jego zwolennicy, więc po prostu każdy jest inny i każdy
inaczej reaguje. Może akurat u Was się sprawdzi. Dajcie znać, czy mieliście z nim
styczność.

3 komentarze:

ŻEL POD PRYSZNIC PLAYBOY #GENERATION

14:09 Anonimowy 2 Comments

Trochę Was zaniedbuję, ale to dlatego, że weekendy bywam po za domem,
bądź odpoczywam intensywnie, a do tego dochodzi matura, słabe światło,
jesienna chandra i katastrofa gotowa. No, ale mam nadzieję się poprawić...
Dzisiaj o jednym z moich ulubieńców jeśli chodzi o żele pod prysznic.


 
OPIS PRODUKTU:
Playboy #generation DLA NIEJ to musująca woń zbudowana na bazie nut owocowych:
dojrzałych wiśni, mandarynek i malin. Doskonałe dopełnienie orzeźwiającej kompozycji
stanowi nuta kwiatowa z jaśminu i fiołka oraz różowego pieprzu. Zapach został stworzony
z myślą o młodych dziewczynach, które lubią się bawić. Aby zmysłowy czar trwał dłużej,
warto sięgnąć po wszystkie kosmetyki z linii produktów #generation – dezodoranty mgiełki
do ciała i żele pod prysznic.


SKŁAD:

Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Fragrance, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Cetyl Hydroxyethylcellulise, Coco-Glucoside, Citric 
Acid, Panthenol, Menthyl Lactate, Polyquaternium-7, Disodium Edta, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Coumarin, Sodium Hydroxide, Hydrated Silica, Sodium Phosphate, Bht, 
Fd&C Yellow No. 5, Fd&C Yellow No.6


MOJA OPINIA:
Żel znajduje się w eleganckiej, przezroczystej, 250ml buteleczce.
Etykieta z króliczkiem Playboya bardzo przykuwa wzrok.
Na nakrętce wytłoczony jest również wizerunek króliczka.


Butelka w połowie ma lekkie wcięcie z wzorkiem , które ułatwia trzymanie żelu, a dzięki
"wzorkowi" żel nie wyślizguje się z naszych dłoni.


Dozowanie produktu jest bardzo łatwe - otwór ma odpowiednią wielkość przez co dozujemy
tyle produktu ile potrzebujemy.


Jak się domyślacie żel ma różowy kolor.
Jeśli chodzi o konsystencję to jest ona kremowa, trochę rozwodniona, jednak nie ucieka
przez palce i nie spływa mimowolnie po ciele.
Żel bardzo dobrze się pieni, nie pozostawia osadu na ciele.
Jeśli chodzi o zapach jest on obłędny! Zapach soczystych czereśni, który utrzymuje się na
naszym ciele jeszcze przez jakiś czas po kąpieli.
Żel nie nawilża jakoś specjalnie, ale na pewno nie wysusza, a skóra jest oczyszczona i gładka.

 DOSTĘPNOŚĆ, CENA:
Rossmann, ok. 12zł/250ml


Mieliście? Co o nim sądzicie?

2 komentarze:

PODSUMOWANIE MIESIĄCA W ZDJĘCIACH - LISTOPAD

12:59 Anonimowy 4 Comments

Listopad już za nami, święta coraz bliżej, więc nadszedł czas na podsumowanie listopada
w zdjęciach. Nie jest tego za dużo, ale myślę, że nawet taką garstką warto się podzielić.


Prezencik od Verbena <3>



Stały tubylec - mój koteł. Łapał ostatnie promyki słońca :)

Jesień!

Skusiłam się raz na mocniejsze usta. Co myślicie?

Taki gruby koteł :O

Zwariowałam, czy nie, ale widzę mistrza yodę w pozostałościach mleka!

Kilka słitek :3


To by było na tyle :)
A jak minął Wasz listopad?

4 komentarze:

SALLY HANSEN NAIL ART LAKIER DO ZDOBIEŃ 10 PURPLE

16:59 Anonimowy 7 Comments

Dzisiaj ostatni z produktów, które otrzymałam do testowania od ezebra.pl - pisak do
paznokci. Powiem szczerze, że wcześniej nie miałam styczności z tego typu produktem,
więc cieszyłam się kiedy to właśnie pisak znalazłam w paczuszce.


OPIS PRODUKTU:
Daj się ponieść kreatywności. W kilka sekund możesz stworzyć niepowtarzalny wzór na paznokciach. Wystarczy przycisnąć aplikator tak, aby kolor spłynął na jego cienką końcówkę i zaaplikować w fantazyjnych wzorach na paznokieć. Łatwy w użyciu aplikator pozwala stworzyć precyzyjne linie. Idealny do french manicure i pedicure.
Nadmiar koloru lub pomyłkę można łatwo usunąć za pomocą wilgotnego wacika.

Jak używać:

Używaj tylko na uprzednio pomalowane paznokcie.
Stosuj na wyschnięty lakier lub base coat.

Przed użyciem mocno wstrząśnij, zdejmij nakładkę zabezpieczającą aplikator i przyłóż do paznokcia w miejscu, w którym chcesz zrobić wzór.
Lekko naciśnij aż do ukazania się koloru.
Zaleca się nałożyć top coat dla trwalszego efektu.


MOJA OPINIA
Lakier znajduje się w fioletowym piasku z uroczym kwiatkiem na nakrętce.
Całość jest wykonana bardzo solidnie i z dbałością o każdy szczegół.


Ja otrzymałam kolor 10 - purple, zatem mój pisak ma kolor fioletowy.
Kolor bardzo mi się podoba, ponieważ jest to delikatny fiolet nadający się do codziennego
manicure.


Rysowanie za jego pomocą jest dziecinnie proste i nie ma z tym najmniejszych problemów.
Jeśli coś idzie nie tak wystarczy przetrzeć od razu za pomocą nawet suchej chusteczki,
czy wacika.


Końcówka jest sztywna, co pozwala nam precyzyjnie rysować wzorki na naszych paznokciach.

Niestety zdjęcia "efektów" zapodziałam gdzieś, a obecnie niestety moje paznokci się buntują,
więc jak tylko uda mi się coś zrobić to zedytuję wpis.

EDIT:




DOSTĘPNOŚĆ, CENA:
Sklep ezebra.pl TUTAJ, cena 9,90zł.




Co myślicie o takiej formie zdobienia paznokci? :)

7 komentarze:

TANGLE TEEZER - HIT, CZY KIT?

13:50 Anonimowy 6 Comments

Od jakiegoś czasu otrzymuję komentarze z prośbą o post o TT, więc w końcu musiałam
ulec i napisać coś więcej o niej.
Mniemam, że każdy z Was wie, czym owa szczotka jest, więc nie będę się rozpisywać,
a napiszę wyłącznie moją opinię na jej temat po ponad 4 miesiącach jej używania.



Swoją TT zakupiłam w Hebe, w promocji, nie pamiętam dokładnie za ile, ale wiem, że cena
była godna uwagi patrząc na zainteresowanie.
Wybór był kwestią kilku sekund - raz, bo się rozchodziły jak bułeczki, a dwa dlatego, że zawsze chciałam wersję fioletowo-różową.




Zestawienie tych dwóch kolorów jest dla mnie bardzo urocze.
Szczotka wykonana jest z solidnego plastiku (Po tylu upadkach z moją nic się nie dzieje,
zatem - solidny, gwarantuję!), zaś "ząbki" są gumowe i bardzo elastyczne.



 Ząbki są na przemian dłuższe i krótsze, dzięki czemu dokładnie rozczesujemy nasze włosy.
Szczotka jest dopasowana do dłoni, przez co zwiększa się komfort podczas czesania.



PLUSY
- solidnie wykonana
- wygodna w użytkowaniu

- włosy się nie elektryzują jak po użyciu zwykłej szczotki
- nie wyrywa włosów

- brak problemów z rozczesywaniem na mokro
- nie uszkadza struktury włosa
- włosy są wyraźnie wygładzone


MINUSY
- dostępność



A czy Wy lubicie TT?

6 komentarze:

KREM NA DZIEŃ I NA NOC DO SKÓRY SUCHEJ I ZMĘCZONEJ

16:35 Anonimowy 5 Comments

Witajcie!
Szukałam kiedyś kremu na noc, bo stwierdziłam, że chyba najwyższy czas o tym
pomyśleć. Miałam okazję, więc zakupiłam dzisiejszego bohatera. Niestety przed zakupem
nie czytałam składu... Ale o tym niżej!


KREM NA DZIEŃ I NA NOC
DO SKÓRY SUCHEJ I ZMĘCZONEJ


OPIS PRODUKTU:
Regenerujący krem z naturalnym olejkiem awokado. Działa przez intensywne
odżywienie, przynosi ulgę przesuszonej i napiętej skórze. Likwiduje uczucie
szorstkości. Skutecznie nawilża oraz odświeża skórę. Przywraca wypoczęty,
zdrowy i naturalny wygląd.

SKŁAD:
Aqua (Water), Hexyl Laurate, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Isohexadecene, Glycerin*,
Sorbitan Sesquioleate*, Diisostearoyl, Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoeleate*, Dimethicone,
Magnesium Sulfate, Persea Gratissima (Avocado) Oil*, Panthenol, Tocopheryl Acetate,
Cera Alba (Beeswax), Hydrogenated Castor Oil*, Sodium Benzoate*, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Citronellol, Limonene, Citric Acid*


MOJA OPINIA:
 Krem znajduje się w 75ml, plastikowym słoiczku. Wszystkie informacje zawarte
na opakowaniu są bardzo czytelne. Co do opakowania - brak zastrzeżeń.
 Nasz bohater jest biały, dość gęsty oraz ma delikatny, przyjemny zapach.


Jest dość treściwy w swojej "tłustości", więc nadaje się wyłącznie na noc, pod makijaż
jest fatalny - nie dość, że się świecimy, to jeszcze się roluje...



Jeśli chodzi o działanie to mam mieszane uczucia... Z jednej strony fajnie nawilża,
ale z drugiej okropnie zapycha. Zrezygnowałam z stosowania go na twarz, zużyłam go na głównie
na nogach i stopach. Jest bardzo wydajny z uwagi na konsystencję. Czy skuszę się ponownie?
Raczej nie, aczkolwiek produkty z Ziaja goszczą w moim domu regularnie, więc to nie skreśla firmy.

DOSTĘPNOŚĆ, CENA:

Sklep Ziaja, Rossmann, Inne - ok. 8zł


A może polecicie jakiś krem na noc dostępny w Rossmannie, z przyjemnym składem,
nie wysoką ceną i taki, który nie będzie zapychał? Chociaż z ostatnim może być ciężko...

5 komentarze: